Marianne Lanz postanawia zmienić swoje życie i w końcu podjąć samodzielną decyzję… drastyczną decyzję. Marianne postanawia skończyć ze sobą.
Paryż wydaje się jej idealnym do tego miejscem. Niemłoda już kobieta stoi na moście Pont Neuf, a ciemna woda Sekwany szumi cichutko i delikatnie, utwierdzając ją w swej decyzji. Ściągając zdezelowane buty, stary płaszcz i ślubną obrączkę widzi całe swoje życie jak w kalejdoskopie. Tak, chce tego! To przecież jej sprawa! Wspina się na balustradę, lekko odpycha rękoma i wpada w do lodowatej Sekwany. I to mógłby być właściwie koniec tej historii, gdyby nie przypadkowy mężczyzna, który był świadkiem poczynań Marianne i zrobił to, co zrobić każdy powinien.
Tak właśnie rozpoczyna się nowy rozdział życia Marianne, która postanawia go rozpocząć w nieznanej morskiej miejscowości Kerdruc. Na znalezionym w szpitalu kafelku, malarz stworzył przepiękny obraz portu, który zainspirował Marianne, by tam właśnie zacząć nowe życie według własnych zasad i by w końcu być szczęśliwą. Choć pomysł wydaje się absurdalny i szalony, Marianne zostawia całą swoją przeszłość i wyrusza na zachód Francji, do nieznanej Bretanii.
Czy bohaterka książki Niny George znajdzie szczęście, spokój i czy uwolni się od obojętnego i nieczułego męża Lothara? Jak zakończy się historia kobiety, która wyjechała do Francji, by umrzeć, a została tam, by żyć? Czy życie rzeczywiście niesie ze sobą tyle niespodzianek i zawsze można zacząć wszystko od nowa, bez względu na to, ile ma się lat? Czy ten, kto rezygnuje z własnych pragnień, bardziej zasługuje na miłość niż ten, kto spełnia swoje marzenia? Dowiesz się tego, gdy sięgniesz po książkę „Księżyc nad Bretanią”. Polecam!