Ostatnio na rynku wydawniczym pojawił się długo wyczekiwany 11. tom sagi o Fjällbace. Miłośnikom szwedzkiej pisarki nie trzeba polecać jej twórczości. W najnowszej powieści można znaleźć to, za co kochamy mroczne skandynawskie kryminały: brutalna zbrodnia, wielu podejrzanych, nieoczekiwane zwroty akcji, a wszystko na tle malowniczej szwedzkiej małej miejscowości.
Erica i Patrik od lat tworzą zgrane małżeństwo, wychowują troje dzieci i starają się realizować zawodowo. Patrick pracuje w lokalnej policji, natomiast jego żona to znana pisarka, której wiedza i intuicja nieraz pomogły w rozwiązaniu zawiłych zagadek kryminalnych.
Para spędza miły wieczór na przyjęciu, podczas gdy kilkaset metrów dalej dochodzi do brutalnej zbrodni. O poranku zostaje znalezione ciało znanego fotografa, który właśnie przygotowywał swoją wystawę w miejscowej galerii. Nie ma żadnych świadków tego zdarzenia, a policja staje przed niełatwym zadaniem przesłuchania wszystkich uczestników przyjęcia. Śledczy liczą na to, że może ktoś zauważył coś podejrzanego, co mogłoby rzucić nowe światło na prowadzoną sprawę. Tymczasem dwa dni później dochodzi do kolejnej strasznej zbrodni na pobliskiej wysepce w domu sławnego pisarza przygotowującego dziesiąty tom swojej powieści. Patrika i jego kolegów z komisariatu Tanumshede czeka trudne śledztwo, gdyż nic nie wskazuje na to, że oba morderstwa są ze sobą powiązane.
W tym samym czasie Erica zbiera materiały do nowej książki i wyjeżdża w tym celu do Sztokholmu. Próbuje udokumentować morderstwo. do którego doszło 40 lat wcześniej i nigdy nie zostało do końca wyjaśnione. Kolejne tropy wskazują na coraz więcej powiązań ze współczesnymi wydarzeniami…
Polecam „Kukułcze jajo”, gdyż jest to nie tylko świetny kryminał, ale także powieść obyczajowa wspaniale oddająca klimat szwedzkiej prowincji. Myślę, że wraz z kubkiem ulubionej herbaty jest to dobra propozycja na długie jesienne wieczory 