Recenzja tej książki pojawiła się już na łamach Bibliotekarz poleca i była wyczerpująca i szczegółowa. Nie spodziewałam się jednak, że lektura zrobi na mnie tak duże wrażenie. Dlatego postanowiłam również napisać kilka słów o tej książce, a właściwie o emocjach jakie towarzyszyły mi podczas jej czytania.
„Ósme życie” pozwoliło mi zapoznać się z historią Gruzji, o której dotychczas niewiele wiedziałam. Właściwie Gruzję znam tylko z opowieści koleżanki, która spędziła tam wakacje oraz z przepysznych mięsnych pierożków z rosołem w środku, chaczapuri i smakowitego wina, którymi delektowałam się w gruzińskiej restauracji.
Nino Haratischwili przedstawia nam historię swojej ojczyzny na przestrzeni ostatniego stulecia i początku XXI wieku oraz porusza temat niełatwej emigracji. Autorka opisuje upadek pewnej gruzińskiej rodziny i losy jej kolejnych pokoleń od czasów schyłku carskiej Rosji i Rewolucji Październikowej przez rządy bolszewików, obie wojny światowe, powstanie ZSRR, zimną wojnę po upadek imperium Związku Radzieckiego aż do uzyskania niepodległości Gruzji i lat współczesnych. Właściwie jest to historia wielu rodzin zamieszkałych na terytorium ZSRR, ale także sąsiadujących państw „bratnich”. I choć znane są mi realia życia w PRL-u, to nijak mają się do drastycznych opisów z powieści Nino Haratischwili. Są one tak realistyczne i zatrważające, że książkę trzeba było kilka razy na chwilę odłożyć. I tylko fakt, że czytałam ją w leniwej wakacyjnej atmosferze, pozwalał na powrót do rzeczywistości i do lektury. Wiele jest tu goryczy i cierpienia, jakie człowiek jest w stanie wyrządzić drugiemu. Czas nie jest w stanie zabliźnić ran przeszłości, więc uwierają bohaterów przez całe życie, a nawet żyć im nie dają.
Haratischwili opowiada, jak system niszczy obywateli. Opisuje brud i zniszczenie, jakie pozostawia spotkanie z konkretną osobą, będącą przedstawicielem władzy i przemocy. Ta książka jest tak nostalgiczna i smutna, że wywołała u mnie krótki zastój czytelniczy spowodowany refleksją nad tym, co właśnie przeczytałem.
Poza tym ta rodzinna saga stanowi niezwykłą lekcję historii, bo z każdym nowym opisem sytuacji politycznej wschodniej Europy ma się ochotę dowiedzieć więcej i samemu dociekać. Nie wszystkie bowiem informacje są podane na tacy, jest wiele ukrytych wiadomości. Czytając ciągle coś sprawdzałam, na przykład dociekałam, kto najbardziej pasuje i skrywa się pod postacią „Małego Wielkiego Człowieka” i potężnego Generalissimusa. Chyba żadna lekcja historii nie obudziła we mnie takiego pragnienia wiedzy o tym okresie i determinacji, by samej szukać informacji, jaką dała mi ta książka.
I jeszcze na koniec chcę przedstawić wyjątkowego bohatera tej powieści….. gorącą czekoladę! Przygotowywana, według sekretnego przepisu gruzińskiego cukiernika, jest obecna od pierwszych do ostatnich stron powieść. W końcu to od czekolady, tak naprawdę, wszystko się zaczęło… Aromatyczny napój staje się symbolem, i jednocześnie lekiem, na największe cierpienia, jakie spotykają rodzinę. Przygotowywany jest tylko w wyjątkowych sytuacjach. Gorąca czekolada ma jeszcze jedną właściwość: pita za często i w zbyt dużych ilościach sprowadza nieszczęście.
Poznajcie „Ósme Życie” Nino Haratischwili i losy gruzińskiej rodziny oraz historię wschodniej Europy przedstawioną w niezwykły sposób. Polecam!